Nie jesteśmy

O stawaniu się i tworzeniu

Kamil Baczewski

10/11/20222 min read

person holding white plastic cup with brown liquid
person holding white plastic cup with brown liquid

Przyszło do mnie jedno ważne stwierdzenie. Jesteśmy, jako ludzie, zmienni.

Oznacza to, że wciąż powstajemy, budujemy się, tworzymy. Buber pisał, że człowiekiem się nie jest ale się staje w relacji do drugiego. Mówiąc “Ja”, zakładam, że istnieje “Ty”. Odkrywam to poprzez proces. Ja, Ty, bierzemy udział w stawaniu się, w dzianiu się. W tym jest cała przestrzeń na odkrywanie, doświadczanie i próbowanie nowego, na tworzenie świata tak, jak chcę by istniał. To świat w którym wykraczam poza cechy i przypisane qualia. “Jesteś nudny”, “jestem ładny”, “on nigdy nie potrafił się bawić”, “ona jest głupia”. Nawet jeżeli któreś z tych zdań aspirowałoby do miana wglądu, oświecenia - tak, taki oto jestem!, to przecież zamykają mi drogę. Staję się (sic!) jak wiatr złapany do słoika. Nie powienienem się na to godzić, nie chcę przyznawać racji stałości, bo zaraz nadejdzie chwila i będę mógł ją współtworzyć! Dopóki nie przyjmę, że jestem współtwórcą przestrzeni, dotąd nie poczuję sprawstwa. W moim świecie bywa różnie, bywa i trudno i radośnie, i ten świat ma dla mnie znaczenie tu i teraz. Bo przecież w trudnych warunkach trudniej jest kształtować lepsze warunki. Moje otoczenie może być zamknięte na wsparcie zmiany. I ja sam, doświadczajac zamknięcia konfrontuję sie z trudnością tejże zmiany. To czego potrzebuję to doświadczenia inności. Eksperyment: zamykam oczy i w wyobraźni wznoszę się ponad mój świat, ogrodzony jakimś płotem. Jestem coraz wyżej i zaczynam dostrzegać inne światy. Inspiruję się nimi. I znów ląduję na swoim podwórku. Chcę wyjść na chwilę z mojego świata, otworzyć bramkę w płocie, przekroczyć sztywność, jaka tu zamieszkuje już zbyt długo. Wychodzę, by zmienić środowisko, ale wrócę by zmienić siebie.

Kiedy czytam ten tekst przychodzi do mnie obraz lepienia glinianych dzbanków. Twórca podchodzi do tego z wielką uwagą. Jego dłonie są pewne i czułe, on sam jest skoncentrowany. Po części już wie co chce osiągnąć, ale pozwala się prowadzić dziwnym natchnieniom które wyczuwa wokół siebie. Nie wie skąd napływają, ani co oznaczają. Przechodzą przez niego jak neutrina, przelatują, a on wyłapuje jedynie kilka z nich i pozwala im mówić. Mówią nieznanym językiem, dawno zapomnianym w świecie ludzi, w świecie rzemieślnika. On jednak słucha i daje się prowadzić w tym nieznanym języku, składając z niego kolejne elementy. W tej interakcji, w prawdziwym spotkaniu z tym, co twórcze powstaje gaiwan. Ceramiczny dzbanek. Nawet po wypaleniu jest zdolny do zmian. Do pęknięć, rys. Istnieją przekazy, wedle których wypalona glina nasiąka parzoną w niej herbatą. Przechowuje jej smak. Nawet wypalona glina...

Zabawne, przed pisaniem zapomniałem, że gaiwan jest metaforą świata, a teraz przychodzi to do mnie zupełnie naturalnie i niespodziewanie. Chyba złapałem neutrino. Podstawa to ziemia. Przykrywka to niebo. Naczynie to człowiek. Wszystko w harmonii.

Uświadamiam sobie, że stwierdzenie z początku tekstu: “jesteśmy zmienni” jest sztywne. Tym samym jest pozbawione życia. Moją pierwszą twórczą decyzją po tym odkryciu jest inna ekspresja: “byliśmy stali, ale stajemy się zmienni”.